poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Uwierzyć w siebie – ostatni problem Chicago Bulls przed zdominowaniem ligi w czasach Jordan'a

Posted by Anonimowy On 23:14 1 komentarze




Autor: Morfeusz33
Doszedłem do wniosku, iż w historii każdego zespołu, na pewno koszykarskiego, są trzy główne etapy. Oczywiście prawie wszystkie zespoły zatrzymują się na etapie pierwszym. Jednakże – takie trzy etapy można wyróżnić.
Pierwszy z nich to budowanie zespołu – zbieranie zawodników, układanie optymalnej strategii, przygotowanie się na różne możliwości rozwoju meczu i pomysłów strategów przeciwnika. Etap numer dwa to wygrywanie i uzyskanie statusu silnego zespołu, którego sukces nie będzie już interpretowany jako słabość rywala, ani przypadek, ale jako całkiem możliwe rozwiązanie. Etap trzeci to uzyskanie statusu zespołu, który jest najlepszy lub jest w stanie rywalizować z najlepszym na równi, przegrywając bo w końcu … ktoś jednak musi przegrać. Rozróżnienie na którym etapie dany zespół się znajduje nie zawsze jest oczywiście takie bardzo łatwe do ustalenia.
Detroit Pistons, zespół który swoją silę w czasach „Ery Bad Boys” wywodził przede wszystkim z fantastycznej obrony, zdobył tytuł mistrza NBA w sezonie 1989 i 1990, przegrywając finały NBA 1988 minimalnie. W drodze do finałowych rozgrywek w 1988 roku, w 1989 roku i w 1990 roku wyeliminował Chicago Bulls z Michael’em Jordan’em na czele (odpowiednio 4 do 1, 4 do 2, 4 do 3);
w 1988 roku i 1989 roku będąc zespołem lepszym, w 1990 roku … na pewno nie gorszym (!), ale czy lepszym …
W 1991 roku ostatecznie Chicago Bulls przełamali starzejących się i zmęczonych już chyba powoli dominowaniem i grą na najwyższym poziomie Detroit Pistons z isiah Thomas’em, Dennis’em Rodman’em i innymi (tak tak … Rodman zanim zagrał w Chicago Bulls od 1996 roku - grał m.in. w … Detroit Pistons).
Odnoszę wrażenie, że w 1990 roku oba zespoły dzieliła już tylko różnica w jednym elemencie – Detroit Pistons grali w decydujących rozgrywkach sezonu 1989-1990 pewni swojej siły i przekonani, iż są tak samo jak rok wcześniej – najlepszym zespołem koszykarskim na świecie, pewni, że tego dowiodą tego zdobywając tytuł ponownie. Chicago Bulls wiedzieli już, że są zespołem dobrym, ale wiele lat klęsk zadawanych przez Detroit Pistons zrobiło swoje. Bulls czuli przed nimi respekt … ostatecznie przegrali z nimi w 1990 roku statystycznie nie wiele, jednak w decydującym momencie całkowicie oddając pole.
Oczywiście … duży wkład w siłę psychiczną drużyny Detroit Pistons w pojedynkach w lecie 1990 z Bulls - miało oczywiście to, że decydującą rozgrywkę w konfrontacji z Bulls mieli grać w swojej hali. Jednak … atut własnej hali miał moim zdaniem głównie znaczenie dla psychiki zawodników, w końcu rok i dwa lata wcześniej każdy z zespołów wygrał przynajmniej raz na boisku rywala ! Stąd też to nie atut własnej hali, ale siła psychiczna, która m.in. z tego wyniknęła, dała w 1990 ponownie wygraną Pistons nad Bulls.
W sezonie 1990-1991 prowadzący ich Phil Jackson chciał już w końcu przełamać dominację Pistons i poprowadzić Chicago Bulls do mistrzostwa. Tak się stało. Tym razem to Bulls wyeliminowali Detroit Pistons z rozgrywek (i to 4 do 0), ale zanim to się stało musieli uwierzyć, że są w stanie tego dokonać. Uwierzyli, ale nie od razu … Pierwszy mecz między tymi zespołami, w sezonie regularnym (nie w fazie pucharowej używając piłkarskiej terminologii) znowu zakończył się wygrają Detroit Pistons, który nie rozegrał w tym meczu wcale „dobrych zawodów”. Było to 19 grudnia 1990 roku.
Pomimo całej należnej Dennis’owi Rodman’owi chwały, ale Scottie Pippen potrafił więcej niż takie zagranie … Moim zdaniem – stanął naprzeciw osławionego już wtedy obrońcy ligi Rodman’a i nogi mu się ugięły. Po prostu.
Powiem to jeszcze raz – Rodman był genialnym obrońca, ale … mimo wszystko … pomimo wszystko … Scottie … takie zagranie ? Pomimo wszystko …
Silny skrzydłowy Chicago Bulls decyduje się na rzut z dalekiego dystansu. Brak słów …
No i znowu Scottie Pippen się nie popisał.
Chicago Bulls rzuca – pierwszy raz z daleka (prawie za 3 punkty). Nie trafia. Zbiera i druga próba – tym razem z bliżej kosza. Znowu nic. Przepraszam – czy ktokolwiek próbował ze strony Pistons blokować rzut ? Nikt ! Dwa rzuty całkowicie nie krytego przez przeciwnika gracza. Słabizna …
Tylko spójrzcie na te statystyki z 1 połowy meczu ! Bulls: 29% (14 na 49) celności rzutów … Jakiś komentarz potrzebny ? No może znowu dodam to, że … to dobitny dowód na blokadę psychiczną przeciwko Pistons – w dniu 19-12-1990 jeszcze nie przełamaną przez Bulls. Tak zagrał w końcu zespół, który za parę miesięcy zdobył tytuł mistrza !
Scottie Pippen – całkowita klapa … To co napisałem o filmiku nr 1 – całkowicie pasuje tutaj. Po prostu jako komentarz do filmiku nr 6 proszę przeczytać komentarz pod filmikiem nr 1.















1 komentarze:

Dobrze, że w Charazay nie ma takiego elementu gry. ;)
Ciężej wygrywałoby się z teoretycznie lepszymi/bardziej utytułowanymi drużynami.

brawo za tekst, dokopanie się do odpowiedniego meczu i...sam pomysl/przedstawienie takiego "elementu gry", bo na takie teksty wiele osób się nie decyduje.

Prześlij komentarz