sobota, 20 listopada 2010

Greg Oden – refleksje po czterech sezonach Oden’a

Posted by Anonimowy On 13:46 1 komentarze

autor: Morfeusz33

Jedną z nowości z ostatnich dni (piszę to w sobotę 20 listopada 2010r.) jest informacja, iż w sezonie 2010/2011 Greg Oden nie wystąpi – to znaczy po zagraniu 0 meczy w tym sezonie następnych już nie będzie.

Na wstępie chcę, żeby było jasne dla wszystkich, iż tak jak pewno większość z nas, żywię bardzo dużą sympatię dla Greg’a Oden’a. Jest sympatycznym, młodym człowiekiem (22 lata), który musi mierzyć się z dużymi problemami, choć zarabiając około 5 000 000 dolarów na rok, mógłby być gorszej sytuacji … Życzę mu, żeby był kiedyś wspaniałym środkowym, który nawet przyćmi Hakeem’a Olajuwon’a. Nie chcę, żeby to co napiszę zaraz było źle zrozumiałe. Życie jest brutalne i życzę Greg’owi Oden’owi, żeby grając w przyszłości wiele dobrych sezonów jeszcze udowodnił, że warto na niego stawiać jako koszykarza. Chcę, żeby Greg Oden pokazał, że to co zaraz napiszę jest nieprawdą … Życzę tego sobie, jemu i … lidze NBA.

Wracając jednak do trudnej rzeczywistości …

Większość osób pisząc o Greg’u Oden’ie robi porównanie z Sam’em Bowie. Ja jednak tak pisał nie będę. Po pierwsze dlatego, że o tym porównaniu napisano już wiele, jak i dlatego, że uważam, że jest inne równie dobre porównanie, którego jednak prawie nikt nie dokonuje. Porównanie z Bill’em Walton’em.

Na wstępie jednak bardzo krótko Oden’ie – licząc obecny sezon (2010/2011), a jak wiemy sezon regularny NBA „od zawsze” to 82 mecze, zagrał w odpowiednio w: 0, 61, 21, 0 meczach w sezonie.

Kto to był Bill Walton. Bill Walton to bardzo inteligentny koszykarz („świetne widzenie koszykarskie”), fantastyczny obrońca i zbierający piłki, grający na pozycjach środkowego i silnego skrzydłowego. Coś jak Patrick Ewing czy Greg Oden – choć Ewing i Oden to raczej tylko środkowi.

Przeprowadzę Was teraz przez może uciążliwe statystyki Walton’a, ale ważne, dla tego co chcę udowodnić … Wybrany w drafcie 1974 roku z numerem 1 zagrał w pierwszych 4 sezonach odpowiednio: 35, 51, 65, 58 meczy. W sezonie nr 3 zdobył Finals MVP, a w sezonie nr 4 MVP sezonu regularnego. W następnych 4 sezonach zagrał odpowiednio w: 0, 14, 0, 0 meczach. W kolejnych 3 sezonach zagrał odpowiednio w: 33, 55, 67 meczach.

Czyli … omawiane 11 pierwszych sezonów Walton’a to 902 mecze (11 razy 82) – a zagrał w nich łącznie 378 meczy, co daje po przeliczeniu, że tak jakby po 34 meczach 82 meczowego sezonu już dalej w sezonie regularnym nie grał. Słowem … wieczny kontuzjowany.

I teraz … docieramy do ważnego momentu. Omówione 11 sezonów kończy się w lecie 1985 roku, kiedy 33-letni Bill Walton zostaje zatrudniony przez Boston Celtics, w których rozegra najlepszy sezon (1985-1986) w swojej karierze (i najdłuższy … aż 80 meczy w sezonie regularnym – prawie wszystkie !!!). Jak dobrze grał Bill Walton to powiem tylko, że: zdobył nagrodę Szóstego Zawodnika Sezonu (wychodził do gry z ławki rezerwowych, jako najważniejszy rezerwowy zespołu). Zagrał świetny sezon regularny i świetną serię play-off (choć osobiście uważam, że w finale NBA – który jego zespół wygrał – nie odebrał jednak dużej roli, a nawet zagrał „dość słabe zawody”, gdyż Hakeem Olajuwon ogrywał go mocno.). Tak wyglądał pierwszy sezon Bill’a Walton’a w Boston Celtics – słowem „fantastycznie”. A następne ?

W następnym sezonie rozegrał tylko 10 meczy w sezonie regularnym i fatalną serię play-off. A kolejne sezony ? Już ich nie było.

Po co przeprowadzałem Was przez te wszystkie trudne, bardzo żmudne wyliczanki, torturując czytelników informacjami. Po to, żeby przygotować sobie grunt pod to co teraz powiem.

Osobiście uważam, że żaden manager liczącego się, dobrze ułożonego zespołu, któremu nie wiele brakuje do czołówki ligi, lub już jest w czołówce ligi, nie powinien w ogóle oferować żadnego kontraktu Oden’owi.

Po to torturowałem Was informacji o Bill’u Walton’ie, żeby udowodnić, że choć zespół, który zatruł faceta, który rozegrał średnio 34 mecze przez ostatnie 11 sezonów, uzyskał fantastycznego zawodnika to tylko na jeden sezon, a przepraszam bardzo, dokonywanie zamiany zawodników, tak żeby pozyskiwany rozegrał tylko 1 sezon … Nieporozumienie. Owszem medycyna jest teraz znacznie lepsza niż „wtedy” tylko to dzisiejsza medycyna pozwoliła Oden’owi rozegrać na 4 sezony (328 meczy) tylko 82 mecze …

Moim zdaniem Portland Trail Blazers powinni bez jakichkolwiek wątpliwości pożegnać się z nim po sezonie 2010/2011, nawet wtedy jak nie mieli by uzyskać nic w zamian. Utrzymywanie dalej w zespole kogoś kto wziął 20 000 000 dolarów za 4 lata, w czasie których rozegrał 1/4 meczy - a w tych co grał to grywał około 22 minut na mecz ? Nieporozumienie. Jak znajdzie się zespół, który zaoferuje mu kontakt – w porządku – ich ryzyko – za większe pieniądze lub małe – nie ma znaczenia – ich ryzyko. Jak można budować zespół wokół faceta (nieważne czy startującego czy rezerwowego), który może w każdej chwili złapać kolejną kontuzję wyłączającą go z gry na tydzień lub cały sezon … Niestety, ale bycie zawodowym sportowcem to niestety coś jak robienie biznesu – nie można dalej „ładować” milionów dolarów w coś co nie przynosi w ogóle efektu … Firma, która inwestuje 20 000 000 dolarów w kompletnie nieudane przedsięwzięcie nie powinna inwestować dalej, o ile w ogóle taka firma istniałaby dalej …

Powiem więcej, akurat sezon 1985 / 1986 znam całkiem nieźle. Boston Celtics wygraliby go z Bill’em Walton’em, jak i bez … Wygraliby go i tak nawet wtedy jak Walton „połamałby się” na początku pierwszego meczu sezonu i nie grał w sezonie więcej niż minutę w ich barwach (zamiast 80 meczy) ... Zaproponowanie kontraktu Bill’owi Walton’owi – to moim bardzo prywatnym zdaniem – kluczowy błąd w historii Boston Celtics, który popełnił niestety osławiony Red Auerbach.

Można mieć inne zdanie na ten temat. Rozumiem to. Wiem, że można szukać argumentów przeciwnych moim tezom. Można kontrargumentować, choćby, że bez ryzyka nie ma sukcesów.

Powiem więc, że po prostu ja nigdy bym takiemu zawodnikowi, jakim Oden jest od grudnia 2010r., nie zaproponował kontraktu uważając, że ryzyko jest zbyt duże. Tym wszystkim, którzy mogą mieć inne zdaniem powiem tylko, że – oczywiście moim zdaniem – Boston Celtics podpisując z 33-letnim wiecznie kontuzjowanym Walton’em kontrakt nie zyskali nic i wygrali sezon z nim grającym aż 80 meczy, który by i tak wygrali z nim czy bez niego … a w następnych latach zagrał dla nich „aż” 10 meczy, kończąc grę już po drugim sezonie w ich barwach po bardzo słabych występach w play-off drugiego sezonu.

Moim, co mówię specjalnie kolejny raz, bardzo prywatnym zdaniem, Greg Oden nie jest już w ogóle poważnym „kontrahentem na rynku usług koszykarskich”. Ktoś zaproponuje mu kontrakt i będzie miał dobrego zawodnika na długo – tym lepiej dla koszykówki i dla Greg’a Oden’a – życzę mu tego. Ale … osobiście wątpię, żeby medycyna, która nie poskładała faceta przez 4 lata, poskładała go nagle i pozwoliła mu być nagle jak np.: przywołany Ewing (Oden przypomina mi najbardziej Ewing’a umiejętnościami, mocnymi stronami i słabymi) czy Olajuwon.

1 komentarze:

Szkoda chłopaka. Szkoda, że nie omijają go kontuzje bo wybrany z nr 1 w drafcie 2007 roku - to do czegoś zobowiązuje.

A nr w drafcie nie uważaam za pomyłkę, bomimo że za nim znaleźli się m.in. Kevin Durant, Aaron Brooks czy Al Harford to pokazał że porafi grać.o dzięki niemu jego zespół awansował do finału NCAA, a Greg rzucił w nim game-winnera na 85-84 i jego Ohio State University wygrało z Tennessee. Oden zdobył w tym meczu 25 pkt, 12 zbiórek i dodal 4 bloki.

Życzę mu aby wyleczył po sezonie kontuzję i żeby jeszcze często występował na parkietach NBA.

Prześlij komentarz