piątek, 24 czerwca 2011

NBA Draft 2011 - pierwsze refleksje Morfeusz’a33

Posted by Anonimowy On 20:16 1 komentarze

Autor: Morfeusz33


Przede wszystkim … najpierw szczerze stwierdzam, że nie oglądam koszykówki uczelnianej (zresztą … nie wszystkich z Top 5 w ogóle można tam zobaczyć … hehe), a moja wiedza na temat zawodników z draftu jest taka, na jaką pozwala mi Internet – czyli pewno niewielka.

Jednak, wbrew temu wszystkiemu odważę się na krótkie parę słów na temat tegorocznego draftu. Takie … nieobiektywne pewno spojrzenie fana.

Nr 1 draftu Irving. Aha …

Ważny dodatek – w tym drafcie są sami dobrzy zawodnicy, którzy potrafią dobrze grać koszykówkę. Czasy, kiedy nie wszyscy w drafcie naprawdę potrafili coś zaprezentować na parkiecie były chyba z 30 – 40 lat temu … jeśli w ogóle. Teraz na pewno już jest inaczej. Wszelkie moje krytyczne spojrzenie to trochę coś jak powiedzenie, że „od lepszych wymaga się więcej” czy coś w tym rodzaju. Nie zrozumcie mnie tak, że jak krytykuję to znaczy, że ktoś jest bardzo słaby - takich w drafcie do NBA w pierwszej rundzie na pewno nie ma !

Przede wszystkim – owszem point guard (tzw. jedynka) jest dla zespołu kluczowa, ale … to gra zespołowa. Nie da się samym point gardem „wygrać zawodów”. Nawet tacy wielcy point guard jak John Stockton, Magic Johnson … Tony Parker … muszą mieć z kim grać. Tony Parker na przykład ma (może miał … mówi się o sprzedaniu Parker’a przez San Antonio) Tim’a Duncan’a. Ale nie nawet w Irving’u jest problem, ale w wyborze jaki Cleveland dokonało z nr 4 draftu. Wybrano zawodnika wybitnie defensywnego – a la Dennis Rodman czyli zbiórki, obrona, fatalne osobiste, mało ataku. Owszem, tacy zawodnicy są potrzebni i nie jeden z nich zrobił wielką karierę, ale z kim Irving ma grać ? Taki efekt wybierania z nr 1 i z nr 4 ? Słabiutki efekt … Była okazja wziąć kogoś jak np.: Jan Vesely. Może on ? Można mnie dobrze skontrować i powiedzieć, że to nie tak bo oprócz Irving’a i Williams’a po prostu reszta odstaje już poziomem. Możliwe … że jedynie wybór nr 1 i nr 2 w tym drafcie cokolwiek więcej dawał. Począwszy od nr 3 może to już nie wiele zmienia …

Nr 1 i nr 4 draftu dla jednego zespołu i takie efekty … Bardzo słaby ten draft tegoroczny. Bardzo słaby. Takie ostre słowa. Tu tkwi chyba problem … Nie dało się lepiej wybrać niż Cleveland, bo możliwe, że nie było w kim wybierać.

Zespół, który wybierał z nr 1 i z nr 4 draftu no i dostał:

- niskiego (wiem wiem … może nie jest niski jak na point guard, ale wysoki na pewno też nie jest jak na nawet obecne „niskie standardy NBA”) niskiego point guard, który według analityków z USA kiedyś (podkreślam: kiedyś) może być jednym z lepszych point guard

oraz

- faceta, który – jeśli nie zostanie wymieniony – jest fantastycznym obrońcą i zbierającym no i nie wiele więcej …

Bardzo słaby draft.

Zmierzam powolutku do dwóch głównych tez tego tekstu, ale chciałem powoli do tego dojść …

Draft NBA 2011 jest jednym ze słabszych w historii po pierwsze oraz po drugie do tego, że nie wiem czy Cleveland nie opłacało się jednak bardziej wziąć Derrick’a Williams’a. Mam pewne wątpliwości czy Irving będzie miał z kim grać – John Stockton bez Karl’a Malone’a nie zaliczyłby tych wszystkich asyst, a na pewno nie tyle …

Poza tym - osobiście nie przekonują mnie w ogóle Europejscy wysocy podkoszowi. Nie twierdzę, że nie są dobrzy, ale generalnie nie mają aż tyle umiejętności do gry podkoszowej (jak to się mówi w USA „low post moves”), a za to są za wysocy generalnie i znowuż nie aż tak szybcy i dryblujący, żeby grać na obwodzie.

Nie chcę powiedzieć, że Cleveland zrobiło błąd, ale mam wątpliwości czy starczy im konsekwencji, żeby długo czekać, aż Irving będzie miał z kimś grać w tym zespole czyli do momentu, kiedy wybór Irving’a coś da w zespole. Na pewno na krótką metę to na Derrick’u Williams’ie zyskaliby więcej.

A to jak słaby jest to draft … w pierwszej dziesiątce wybrano takich zawodników jak np.: Biyombo (niski środkowy bez gry w ataku), Fredette (o którym niektórzy wprost mówią, że przyciągnie do swojego zespołu kibiców, ale nie pokarze wiele na boisku), Valanciunas (który jak Ricki Rubio niewykluczone, że zanim pokarze w ogóle co jest wart to spędzi minimum rok za granicą).

Gdzie te drafty, gdzie wybierano Ewing’a, O’Neal’a, Pippen’a (nie w pierwszej trójce !!!), Karl’a Malone’a (wcale nie wysoko !), Tim’a Duncan’a … czy nawet draft, gdzie ktoś taki jak Kevin Durant nie został wybrany z nr 1 bo uważano, że jest ktoś bardziej interesujący od niego ! … To były czasy. Wyjątkowo wstępna, ale jednak analiza przyszłorocznego draftu pokazuje, że za rok nie będzie wiele lepiej. Jak zorientowałem się ile to już sezonów minęło od draftu, gdzie wybierano Durant’a to mogę pokusić się o określenie draftu z Durant’em już jako „stare dobre czasy”.

1 komentarze:

Mnie nie przekonywał juz zeszłoroczny draft.
Głośno było (i jest) wokół osoby J. Wall'a (nota bene #1 draftu) i wokół niego ten draft się kręcił.
OK, nieźle radził sobie Evan Turner...what?! Nieźle? Przecież to był #2!
#3-Favors? Kris Humphries do zmiótł na "czwórce"
Z #5 mieliśmy Cousins'a - miałem nadzieję że pokarze coś przy Evans'ie - zawiodłem się.
Poza nimi wyróżniłbym chyba jeszcze Landry'ego Fields'a (Kniks) - facet z drugiej (!) rundy. Jakoś zapadł w mojej pamięci choć jeżeli ktoś spojrzy w statystyki może uznać mnie za durnia ( :P )

Co mamy w tym roku...
Graczy którzy jak na mój gust są mocno przereklamowani choć i tak nie jest o nich tak głośno jak to bywało z rookies w poprzednich latach (Wall, Griffin, Rose).
Enes Kanter - kolejny wysoki z Europy. Nie będę pisał więcej, bo na ten temat conieco napisał już Mofeusz.
Ja jestem ciekawy co pokaże Kemba Walker (PG) o którym mówi się, że jest to typowy rozgrywający, który nie ma rzutu. Może uda się jeszcze zobaczyć gracza pokroju Jason'a Williams'a? Mam taką nadzieję :)

Prześlij komentarz