poniedziałek, 30 lipca 2012

Posted by Anonimowy On 20:55 0 komentarze

Porównania - opinia Morfeusz'a33



„Porównywanie drużyn i zawodników między sobą - moja opinia”
Autor: Morfeusz33

Piszę ten tekst w momencie kiedy od umieszczenia w internecie mojego poprzedniego koszykarskiego tekstu minęło sporo czasu. Cóż … taki okres w życiu. Chcę jednak podzielić się z Wami moją opinią na pewien temat. Oczywiście na jaki – to już tajemnicą nie jest, w końcu przeczytaliście Wszyscy tytuł już dawno.

Porównywanie drużyn i zawodników między sobą.
Dzieje się to często, a okazji to tego też nie brakuje. Raz jest to Letnia Olimpiada, kiedy aktualną reprezentację koszykówki USA porównuje się z tą z 1992 roku, w której zagrał m.in. Michael Jordan plus 10 innych super gwiazdorów plus ówczesny debiutant w NBA, po którym spodziewano się większej kariery niż ta, którą de facto potem miał. Innych okazji też nie brakuje – kolejnego mistrza NBA usiłuje stawiać się do porównania z innymi, kolejnego zdobywcę nagrody najwartościowszego zawodnika finałów NBA porównuje się z poprzednimi nagrodzonymi w ten sposób. Przy okazji okrągłych rocznic od zwycięstw wielkich drużyn z przeszłości (a takich rocznic też nie brakuje …_ porównuje się te ekipy z obecnymi.

Czas więc po tym długim wstępnie powiedzieć w krótkich słowach co ja, Morfeusz33, o tym myślę.

Najpierw krótko: jestem temu przeciwny bo nie żebym uważał, że to nie jest ciekawe (… to wręcz bardzo ciekawe), ale jestem temu przeciwny bo to … jest kompletnie nierealne, z paru powodów, głównie dwóch niżej opisanych przeze mnie.

Po pierwsze – problem szczerości.
A mianowicie …  komentatorzy – dziennikarze - pracują w końcu dla określonych stacji telewizyjnych, współpracują z firmami produkującymi obuwie sportowe (reklamowane przez … współczesnych w końcu idoli !!), współpracują z firmami produkującymi napoje, przysmaki, handlującymi żywnością.
Czy im zależy, żeby – jeśli oczywiście to prawda (nie to jest przedmiotem analizy w tym tekście !!!!) – więc czy im zależy, żeby wykazać jeśli to prawda, to że Michael Jordan był, jest i będzie zawsze obiektywnie rzecz ujmując najlepszym koszykarzem w historii NBA („główny” koniec kariery 1998) ? Czy im zależy żeby wykazać – znowu jeśli to w ogóle prawda – że numer dwa w historii koszykówki był, jest i będzie zawsze Kareem Abdul-Jabbar (koniec kariery 1989) ?
Nie.
Nie za to im płacą, żeby Tobie drogi widzu gotowy kupić transmisję meczu czy  żeby Tobie drogi kupujący gotowy kupić wiele - żeby Tobie powiedzieć, że wiesz  owszem oni dzisiaj są super, ale jednak finały NBA z Michael’em Jordan’em to jednak zawsze będzie numer jeden w historii.
Nie – to nie w ich interesie, to nie w interesie tych, którzy im płacą. Na koszykówce się zarabia gigantycznie pieniądze, oczywiście … zawsze głównie na aktualnych idolach, których „medialnej i marketingowej siły” żaden komentator – dziennikarz – który chce zachować pracę nie będzie zmniejszał. Najwyżej … w chwili największej desperacji powie, że trudno więc powiedzieć która drużyna tamta historyczna czy ta obecna jest lepsza bo to naprawdę „wyrównane ekipy”.
Nie oznacza to, że któryś z obecnych koszykarskich gwiazd nie jest rzeczywiście wielki na miarę całej historii koszykówki, ale …  jeśli tak usłyszysz w telewizji czy w artykule to nie dlatego że to prawda, ale dlatego, że … dzięki takiej opinii tej sportowiec sprzeda więcej towaru jaki zareklamuje … Niestety, brutalne, ale prawdziwe.

Po drugie – to opiszę już krócej, obiecuję – kto tak naprawdę nadaje się do takich porównań ?
Odpowiedź brzmi: prawie nikt.
Takich maniaków koszykówki jak ja, którzy potrafią oglądać (potrafią to znaczy: po 1) bo chcą i po 2) mają taką możliwość znając dobrze zasoby internetu) raz finał NBA z 1981 roku, potem finał NBA z 1986 roku, potem mecze z obecnego sezonu, potem mecze z sezonu 1994/1995, a potem w końcu na przykład mecze z sezonu 1987/1988 … takich maniaków  jest tylu ile palców jednej ręki … bo może najwyżej dwóch rąk …
Nie ma wielu takich maniaków , a zwłaszcza w mediach (wśród dziennikarzy zajmujących się tą tematyką tak twierdzę) osób, które naprawdę „naoglądały się” tyle „starej” i obecnej koszykówki, żeby móc wyrobić sobie zdanie, swoją opinię. Stąd też – mimo szczerych chęci dla ogromnej większości Magic Johnson, Larry Bird, nawet Michael Jordan to uśmiechnięci starsi panowie udzielający wywiadów przy okazji ważnych uroczystości koszykarskiej ligi NBA. Więc jak ktoś jest w stanie „porównać cokolwiek” jak niewiele widział i niewiele wie na temat „starych koszykarzy i starych ekip”. Ktoś kto nie widział wielu godzin meczy z udziałem ekip np. Boston Celtics 1986, Los Angeles Lakers 1987 czy Detroit Pistons 1990 naprawdę nie jest w stanie ich porównać z innymi – zwłaszcza znacznie późniejszymi, obecnymi. Bo jak porównać jak nie zna się jednego z porównywanych elementów ? Co nie ?

Stąd też – jak słyszę czy czytam, zwłaszcza na stronie pewnej osławionej ligi koszykarskiej teksty czy video na temat „porównań zawodników i ekip starych z obecnymi” to … jestem z tego powiem kulturalnie bardzo niezadowolony. Cóż … porównywać sobie mogą, ale … czy szczerze to robią i czy wiedzą co porównują – w jedno i w drugie wiele razy wątpię.