środa, 29 czerwca 2011

Posted by Anonimowy On 20:57 0 komentarze

Detroit Pistons Ery Bad Boys- 1989/90-Playoff-G3-PORT-Laimbeer to jeden z mądrzejszych koszykarzy




Autor: Morfeusz33

Przedstawiam Wam serię filmików, którymi udowadniam jak bardzo koszykówka jest grą na myślenie i jak bardzo jest tam miejsce dla myślących sportowców.

Bill Laimbeer - w czasie kiedy piszę ten tekst jeden z asystentów trenera Minnesoty Timberwolves (jednego z zespołów ligi koszykarskiej NBA) oraz były zawodowy koszykarz, którego koszulkę z numerem 40 zastrzegł zespół w którym grał ważniejszą część swojej kariery czyli Detroit Pistons (zastrzegł to znaczy nikt nigdy już w Detroit Pistons nie zagra z numerem 40).

Bill Laimbeer jest byłym już zawodnikiem, o którym uważam każdy kto nazywa się kibicem koszykówki wiedzieć jednak powinien. Grał na pozycji środkowego (centra czy jak kto wolni na „5tce”). Mierzył 211cm. Był ambitnym, ale „drewnianym” sportowcem, który nie biegał szybko, który nie skakał wysoko, który potrafił celnie rzucać z dystansu i rzuty osobiste, choć statystyki rzutowe z gry i zdobycze punktowe jednak nie zachwycają, był bardzo odporny na ból i miał wyjątkowo szybko regenerujący się organizm po różnego rodzaju uderzeniach czy zderzeniach.

Generalnie, jednak był więc kimś kto miał niewiele atrybutów do zawodowego uprawiania koszykówki, gdyż pomimo odporności fizycznej i koszykarskiego wzrostu (211cm) był jednak „sportowo drewniany” … A przynajmniej tak powiedziałby ktoś kto nie wie o czym mówi … Bill Laimbeer miał jednak pewną cechę, która uczyniła z niego jednego z dwóch najważniejszych zawodników zespołu który w lecie 1989 i w lecie 1990 zdobył mistrzostwo NBA (drugim był Isiah Thomas – genialny point guard tej ekipy).

Bill Laimbeer był wyjątkowo mądrym koszykarzem. Wyjątkowo … Choć wyjątkowo mądry wydaje mi się za łagodnym określeniem …

Poniżej prezentuję chętnie serię filmików z meczu nr 3 finałów NBA w roku 1990, które ukazują jak umiejętnie Bill Laimbeer zachowywał się na boisku. W filmikach tych, może nie jakości wybitnej (rok w końcu 1990 dopiero …) – nasz bohater to biały facet w niebieskiej koszulce z numerem 40. Aha ... poniżej linki do filmików na serwisie youtube, a poniżej całego tekstu jedne pod drugim - te same filmiki w wersji bezpośrednio na stronce tej wrzucone. Oglądajcie jak Wam wygodnie.

Filmik nr 1.

FILMIK NUMER 1 – KLIKNIJ TUTAJ

Filmik ten pokazuje nam sytuację kiedy przy kontrataku (wtedy najlepiej grającego w NBA szybką koszykówkę zespołu Portland) Bill Laimbeer broniący się 2 (Bill i jeszcze jeden kolega z jego zespołu) przeciwko 4 przeciwnikom – tam umiejętnie ustawił się, że odgwizdano (i słusznie) faul w ataku … Genialne. Tak drewniany facet potrafił de facto zatrzymać akcję 3 przeciwników, bo tak w skrócie można ten fragment posumować (4ty przeciwnik i kolega Billa z drużyny de facto nie brali udziału w akcji) … Genialne … Genialne …

Filmik nr 2

FILMIK NUMER 2 – KLIKNIJ TUTAJ

Filmik ten ukazuje, że prawdopodobnie w historii koszykówki nigdy nie będzie lepszego aktora niż Bill Laimbeer, który jak żartowało wielu komentatorów ówczesnych – zasługiwał na nagrodę filmową: Oskara. W tej akcji tak umiejętnie aktorsko upadł, w odpowiednim momencie przy ruchu ręką przeciwnika, iż zagwizdano faul w ataku … Był to oczywiście aktorski kunszt Billa, który był takim twardzielem, że machnięcie ręką, nawet dobrze zbudowanego przeciwnika nie mogło go rzucić na ziemię, ale … przy takim upadku jakie potrafił Bill odegrać … Jak tu nie odgwizdać faulu w ataku na jego przeciwniku … Genialne …

Filmik nr 3

FILMIK NR 3 – KLIKNIJ TUTAJ

Najpierw widzimy jak świetnie ustawiony, nie kryty w końcu przez nikogo … cóż … ustawiać się na boisku Bill potrafił wybitnie – Laimbeer trafił rzut z dystansu. Ładnie. Robił to jednak rzadko i nie aż tak celnie jak się o nim mówiło, ale … potrafił – a na tym ujęciu jego rzut wypada ładniutko. Ale nie w tym rzecz. Patrzmy dalej. Znowu faul w ataku odgwizdany na przeciwniku, który … tym razem jeden z paru najlepszych atletów ówczesnej koszykówki (hehe … Bill to potrafił się ustawiać w obronie !) więc jeden z paru najlepszych atletów ówczesnej koszykówki staranował Billa atakując kosz i … gwizd sędziego, a Bill – który trochę sędziemu pomógł ładnie upadając na plecy – znowu genialnie zagrał. Brawo i … brak słów.

Filmik nr 4

FILMIK NR 4 – KLIKNIJ TUTAJ

O tym filmiku powiem krótko … Ty, czytelniku, możesz tego nie wiedzieć – ale Bill, choć drewniany, był facetem twardym jak stal, więc taki upadek na ziemię po muśnięciu ręką przeciwnika ? Aktor wybitny. Takie gwiazdy kina jak na przykład Kevin Costner, Brad Pit są przy nim słabiutkie …

Filmik nr 5

FILMIK NR 5 – KLIKNIJ TUTAJ

Ten filmik pokazuje geniusz jakim był w zajmowaniu pozycji – ustawianiu się – myśleniu boiskowym nasz bohater Bill Laimbeer. W akcji jeden na jeden, będąc tak „drewnianym gościem jak on” potrafić tak się ustawić, żeby zaliczyć faul ofensywny przeciwnika ? Jak wiemy, obrońca musi zajmować nieruchomą pozycję, a atakujący musi na niego wbiec, żeby sędziowie w koszykówce zagwizdali faul w ataku … Słowem - wybitne zagranie Laimbeer’a … kolejne wybitne ...

Filmik nr 6

FILMIK NR 6 – KLIKNIJ TUTAJ

O tym filmiku, tak samo jak o filmiku nr 4, powiem krótko i tak samo … Ty, czytelniku, możesz tego nie wiedzieć – ale Bill, choć drewniany, był facetem twardym jak stal, więc taki upadek na ziemię ? Aktor wybitny. Pod koniec filmiku, komentatorzy przytaczają posłyszany komentarz jaki Laimbeer mówi do kolegów – koledzy pytają go jak się czuje po upadku, a on odpowiada, że upada już nie pierwszy raz, ma tą sztukę opanowaną i jak długo będzie to przynosić efekt – będzie to robił. Komentarzy podsumowują – przyznać Billowi nagrodę Oskara ! Popieram !

Filmik nr 7

FILMIK NR 7 – KLIKNIJ TUTAJ

Ten filmik, ostatni omawiany w tym tekście, jest wspaniałym przykładek jakim twardzielem, rzucającym wyzwanie wszystkim i wszystkiemu, był Bill Laimbeer. Obca hala, ostro kibicujący fani rywali, gwiżdżący i budzący na Billa pod koniec tego meczu już bardzo ostro … A on – chcąc, schodząc z boiska na ławkę rezerwowych – walnąć w nochal przysłowiowo całej widowni kibicującej przeciwnikom – „pożegnał się z nimi, dziękując za doping”. Laimbeer był po prostu twardzielem i chciał w tym momencie pokazać całej hali, że nic sobie z ich dopingu dla rywali nie robił. Piękne ! Typowo w stylu Bill’a Laimbeer’a.


Filmik nr 1 w wersji bezpośrednio na stronce.



Filmik nr 2 w wersji bezpośrednio na stronce.



Filmik nr 3 w wersji bezpośrednio na stronce.




Filmik nr 4 w wersji bezpośrednio na stronce.




Filmik nr 5 w wersji bezpośrednio na stronce.



Filmik nr 6 w wersji bezpośrednio na stronce.



Filmik nr 7 w wersji bezpośrednio na stronce.

Posted by Pacio #VC15 On 11:46 0 komentarze

"Drobne" i legalne pomoce

Ci którzy jeszcze nie znają - poznają.
Ci którzy już znają - ocenią, skomentują, skrytykują(?)

Chciałbym przedstawić Wam 2 dodatki które mogą Wam bardziej lub trochę mniej pomóc w ustawianiu taktyki, ocenie zawodników itd.

Pierwszy to nie tyle dodatek do strona pomocnicza.
charazay.pl
Ma już 337 zarejestrowanych użytkowników, korzystam z niej od początków jej powstania. Jako jeden z pierwszych użytkowników widzę ile się tutaj zmieniło i choć stronka miała okres stagnacji przez pewien czas to dodano ostatnio 2 dodatkowe funkcje (przyrost zawodnika, porównanie zawodników) jako rekompensatę.
Co jeszcze oferuje nam charazay.pl?
- oblicza potencjał gracza na każdej pozycji
- oblicza BMI
- sugeruje najlepsze pozycje dla danego gracza
- sugeruje najlepszych graczy na dane pozycje
- pozwala w sposób prosty i przejrzysty kontrolować treningi/przyrost umiejętności/BMI
- sprawdzenie potencjału gracza jeszcze nie zakupionego, ale o znanych "skillach" (umiejętnościach)
- shoutbox (podobny jak na naszej stronce jednak więcej na nim milczących ludzi :P )
- ciekawostki, które dotyczą jak na razie poprzednich sezonów


Drugi i myślę nie mniej ważny dodatek to znany już wielu managerom
CharazayMonkey
Czym jest/czym był?
Zacznę od tego czym jest.
Na pewno bardzo potrzebnym narzędziem jezeli chcemy poznać szczegółowe statystyki danego gracza bez żmudnych obliczeń na kalkulatorze.
W wersji "przed liftingowej", tj. przed uaktualnieniem, czy jak kto woli gruntowną zmianą image stronki charazay.com, dodatek ten oferował bardzo ważne funkcje które opisywały w meczu udział zawodnika w ataku, procent akcji z jego udziałem kończących się rzutem, podaniem i wiele wiele innych bardzo waznych statystyk (pominąłem jeszcze ilość bloków "na zawodniku", czy wymuszanie fauli).
Dzięki wielkiej rewolucji w charazay nie mamy teraz takiej możliwości (inny dodatek? jak jest to piszcie!).
Zostały jednak funkcje inne - nie mniej ważne.
Po uruchomieniu dodatku wchodzę w kartę zawodnika, klikam statystyki i...?
Poza widoczną tabelką z ilością zdobytych punktów, zbiorek, asyst itd mamy rownież tabelkę przedstawiającą wszystkie jego średnie - nie musisz już obliczać na kalkulatorze każdej statystyki, porównywać, analizować. Teraz możesz ustawić sortowanie i na spokojnie przegladnąć każdą dostepną statystykę gracza.
minusy?
ale oczywiście, że są. Szczególnie dla Użytkowników przegladarek Opera czy Google Chrome (bo Internet Explorer nie używa juz chyba nikt). Dodatek ten jest dostępny tylko dla posiadających firefox'a (mozilla)
Dlatego też właśnie mam te przeglądarkę na komputerze :)
Używam na stałe Opery, czasem Chrome, a Firefox'a tylko ze względu na ten dodatek :)
Co więc Wam trzeba managerowie?
1) Przeglądarki
2) Odpowiedniego dodatku - GreaseMonkey
3) Funkcji do dodatku - CharazayMonkey
Szczegóły instalacji?
1) Instalacja przeglądarki jak każdej innej
2) Trudno przeoczyć "przycisk" downloadu, uruchomić jako dodatek do firefoxa
3) Po prawej był przycisk Install na zielonym tle (chyba tak było)

4) Cieszyć się dodatkami i dobrze wykorzystywać ;)

piątek, 24 czerwca 2011

Posted by Anonimowy On 20:16 1 komentarze

NBA Draft 2011 - pierwsze refleksje Morfeusz’a33

Autor: Morfeusz33


Przede wszystkim … najpierw szczerze stwierdzam, że nie oglądam koszykówki uczelnianej (zresztą … nie wszystkich z Top 5 w ogóle można tam zobaczyć … hehe), a moja wiedza na temat zawodników z draftu jest taka, na jaką pozwala mi Internet – czyli pewno niewielka.

Jednak, wbrew temu wszystkiemu odważę się na krótkie parę słów na temat tegorocznego draftu. Takie … nieobiektywne pewno spojrzenie fana.

Nr 1 draftu Irving. Aha …

Ważny dodatek – w tym drafcie są sami dobrzy zawodnicy, którzy potrafią dobrze grać koszykówkę. Czasy, kiedy nie wszyscy w drafcie naprawdę potrafili coś zaprezentować na parkiecie były chyba z 30 – 40 lat temu … jeśli w ogóle. Teraz na pewno już jest inaczej. Wszelkie moje krytyczne spojrzenie to trochę coś jak powiedzenie, że „od lepszych wymaga się więcej” czy coś w tym rodzaju. Nie zrozumcie mnie tak, że jak krytykuję to znaczy, że ktoś jest bardzo słaby - takich w drafcie do NBA w pierwszej rundzie na pewno nie ma !

Przede wszystkim – owszem point guard (tzw. jedynka) jest dla zespołu kluczowa, ale … to gra zespołowa. Nie da się samym point gardem „wygrać zawodów”. Nawet tacy wielcy point guard jak John Stockton, Magic Johnson … Tony Parker … muszą mieć z kim grać. Tony Parker na przykład ma (może miał … mówi się o sprzedaniu Parker’a przez San Antonio) Tim’a Duncan’a. Ale nie nawet w Irving’u jest problem, ale w wyborze jaki Cleveland dokonało z nr 4 draftu. Wybrano zawodnika wybitnie defensywnego – a la Dennis Rodman czyli zbiórki, obrona, fatalne osobiste, mało ataku. Owszem, tacy zawodnicy są potrzebni i nie jeden z nich zrobił wielką karierę, ale z kim Irving ma grać ? Taki efekt wybierania z nr 1 i z nr 4 ? Słabiutki efekt … Była okazja wziąć kogoś jak np.: Jan Vesely. Może on ? Można mnie dobrze skontrować i powiedzieć, że to nie tak bo oprócz Irving’a i Williams’a po prostu reszta odstaje już poziomem. Możliwe … że jedynie wybór nr 1 i nr 2 w tym drafcie cokolwiek więcej dawał. Począwszy od nr 3 może to już nie wiele zmienia …

Nr 1 i nr 4 draftu dla jednego zespołu i takie efekty … Bardzo słaby ten draft tegoroczny. Bardzo słaby. Takie ostre słowa. Tu tkwi chyba problem … Nie dało się lepiej wybrać niż Cleveland, bo możliwe, że nie było w kim wybierać.

Zespół, który wybierał z nr 1 i z nr 4 draftu no i dostał:

- niskiego (wiem wiem … może nie jest niski jak na point guard, ale wysoki na pewno też nie jest jak na nawet obecne „niskie standardy NBA”) niskiego point guard, który według analityków z USA kiedyś (podkreślam: kiedyś) może być jednym z lepszych point guard

oraz

- faceta, który – jeśli nie zostanie wymieniony – jest fantastycznym obrońcą i zbierającym no i nie wiele więcej …

Bardzo słaby draft.

Zmierzam powolutku do dwóch głównych tez tego tekstu, ale chciałem powoli do tego dojść …

Draft NBA 2011 jest jednym ze słabszych w historii po pierwsze oraz po drugie do tego, że nie wiem czy Cleveland nie opłacało się jednak bardziej wziąć Derrick’a Williams’a. Mam pewne wątpliwości czy Irving będzie miał z kim grać – John Stockton bez Karl’a Malone’a nie zaliczyłby tych wszystkich asyst, a na pewno nie tyle …

Poza tym - osobiście nie przekonują mnie w ogóle Europejscy wysocy podkoszowi. Nie twierdzę, że nie są dobrzy, ale generalnie nie mają aż tyle umiejętności do gry podkoszowej (jak to się mówi w USA „low post moves”), a za to są za wysocy generalnie i znowuż nie aż tak szybcy i dryblujący, żeby grać na obwodzie.

Nie chcę powiedzieć, że Cleveland zrobiło błąd, ale mam wątpliwości czy starczy im konsekwencji, żeby długo czekać, aż Irving będzie miał z kimś grać w tym zespole czyli do momentu, kiedy wybór Irving’a coś da w zespole. Na pewno na krótką metę to na Derrick’u Williams’ie zyskaliby więcej.

A to jak słaby jest to draft … w pierwszej dziesiątce wybrano takich zawodników jak np.: Biyombo (niski środkowy bez gry w ataku), Fredette (o którym niektórzy wprost mówią, że przyciągnie do swojego zespołu kibiców, ale nie pokarze wiele na boisku), Valanciunas (który jak Ricki Rubio niewykluczone, że zanim pokarze w ogóle co jest wart to spędzi minimum rok za granicą).

Gdzie te drafty, gdzie wybierano Ewing’a, O’Neal’a, Pippen’a (nie w pierwszej trójce !!!), Karl’a Malone’a (wcale nie wysoko !), Tim’a Duncan’a … czy nawet draft, gdzie ktoś taki jak Kevin Durant nie został wybrany z nr 1 bo uważano, że jest ktoś bardziej interesujący od niego ! … To były czasy. Wyjątkowo wstępna, ale jednak analiza przyszłorocznego draftu pokazuje, że za rok nie będzie wiele lepiej. Jak zorientowałem się ile to już sezonów minęło od draftu, gdzie wybierano Durant’a to mogę pokusić się o określenie draftu z Durant’em już jako „stare dobre czasy”.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Posted by Anonimowy On 22:48 1 komentarze

LeBron James – będzie się zmieniał jak kiedyś Magic Johnson ?

Autor: Morfeusz33


Witam Wszystkich.


W czasie ostatnich finałów NBA (tj.: Finały 2011 roku), które znam z relacji prasowych i komentarzy różnych osób (a nie z np. nocnych transmisji, na które nie miałem czasu) zacząłem jednak robić pewne ciekawe porównanie. Mniejsza w tym porównaniu o statystyki, sukcesy indywidualne i zespołowe. Ważne w tym porównaniu co innego.

Otóż to, że są zawodnicy – sportowcy – którzy muszę przejść jakąś przemianę, rozwinąć się, dorosnąć do presji, żeby osiągnąć poziom wyżej niż wielcy – poziom wybitnego zawodnika. Taką przemianę przeszedł kiedyś Magic Johnson, który w 1984r. (mając za sobą jednak już 2 tytułu mistrza NBA i 2 trofea play-offs MVP) nie był jednak w pełni dojrzałym sportowcem, choć już wielkim.

Efektem było to, że kiedy w 1984r. trafił na Larry Bird’a i jego Boston Celtics czyli przeciwnika, którego do dziś trudno pobić w profesjonalizmie i zapalczywości sportowej (choć niektórzy pewno wyrównani ten poziom … - nie miejsce na ocenę tego) to przegrał w bardzo złym stylu.

Poniżej filmik, który świetnie to obrazuje.

TUTAJ KLIKNIJ, ŻEBY ZOBACZYĆ FILM NR 1 do tego tekstu na YOUTUBE

Jednak … następne lata przyniosły zmiany. Magic Johnson zrozumiał, że jak chce pokonać Bird’a i jego drużynę to musi być nie tylko wybitnym sportowcem, ale i profesjonalistą w pełnym calu, gdyż inaczej … zawsze jego umiejętności przegrają z „ciśnieniem sytuacji”. Zmienił się i już rok później (1985r.) wrócił jako profesjonalista. Choć Finals NBA w 1985r. zdobył nie on, to jednak był to jego osobisty rewanż. Zmienił się. Wyciągnął wnioski. Nie robił już niezrozumiałych błędów, nie pudłował kluczowych osobistych, ani nie gubił piłek w kluczowej akcji meczu … Już nie.

Poniżej filmik, który świetnie obrazuje Magic’a po przemianie …

TUTAJ KLIKNIJ, ŻEBY ZOBACZYĆ FILM NR 2 do tego tekstu na YOUTUBE

Poniżej kolejny filmik, który świetnie obrazuje Magic’a po przemianie …

TUTAJ KLIKNIJ, ŻEBY ZOBACZYĆ FILM NR 3 do tego tekstu na YOUTUBE

Jak będzie z LeBron’em James’em. Zobaczymy … Nie wszyscy wielcy potrafili wznieść się jeszcze jeden szczebel wyżej … Czy On zdoła ? Dzisiaj tego nie przesądzę, ale wiem jedno – co powiem wszystkim kibicom koszykówki, fanom LeBron’a i jego drużyny/ drużyn. Byli przednim podobni do niego co potrafili zrobić jeszcze jeden krok – od wielkości do wybitności. Koszykówce życzmy, żeby LeBron James był tym który potrafi !


PS.: Ze względów technicznych nie zdołałem na razie wrzucić filmików również bezpośrednio na blog. Mam nadzieję, że to poprawię.


poniedziałek, 13 czerwca 2011

Posted by Manek On 17:44 2 komentarze

Dallas Mavericks mistrzami NBA !!!


I stało się, Dallas Mavericks mistrzami NBA, Dirk z nagrodą MVP finałów.
No i Jason Kidd w końcu zdobył mistrzowski pierścień. Po wielu latach robienia z przeciętnych ekip, czołowych teamów w konferencji, dwóch finałach z Netsami, w końcu w Dallas - mieście, w którym zaczynał przygodę z NBA, udało mu się osiągnąć wymarzony cel. Już nie jako lider zespołu, ale cały czas jako postać pierwszoplanowa.

Dallas bardziej zasłużyli na tytuł. Jak przez całe playoffs, tak w finałach pokazali niesamowitą determinację. W niezapomniany sposób wyrwali Heat mecz nr 2. Później mimo porażki już w pierwszym meczu na własnym parkiecie (po którym byli skazywani na pożarcie) wygrali pozostałe dwa, niezwykle zacięte, mecze u siebie i kolejny mecz na Florydzie. Mecze numer 5 i 6 to była już nerwówka, dużo błędów po obu stronach, tak w ataku jak i w obronie. Zwycięsko z nich wyszli bardziej doświadczeni Mavs. Heat się pogubili, nie wytrzymali presji, grali zrywami, w ten sposób nie mogli zdobyć tytułu, nie w starciu z takimi wyjadaczami. Zawiódł na całej linii LeBron, który był dopiero piątym strzelcem serii finałowej !!! I nie dawał rady w decydujących kwartach. Niby w meczu nr 6 był najlepszym strzelcem w zespole, zdobył "aż" 7 punktów w czwartej kwarcie, ale bilans drużyny z nim na parkiecie wyniósł -24 !!! i był to najsłabszy wynik w jednym meczu spośród wszystkich zawodników finału. W całej serii LeBron zanotował w tej kategorii wynik: -36, dla porównania Bosh: -7, Wade: -4, Terry +22, Marion +28, Chandler +30, Nowitzki +40, Kidd +42. Zatem, biorąc pod uwagę bilans bez danego zawodnika to Dallas z Kiddem na ławce zanotowało wynik -28, z Dirkiem na ławce -26, natomiast Heat z D-Wadem na ławce -10, a z LeBronem na ławce + 22 !!!

Erick Spoelstra to nie Pat Riley, to nawet nie Rick Carlisle, nie potrafił zrobić z Heat zespołu. To Mavs wyciągali konsekwencje z porażek, z każdym meczem grali coraz lepiej. Mecz nr 1 - to zdecydowana przewaga Heat, 2 - równie zdecydowana, ale tylko do połowy czwartej kwarty, 3 - wyrównany mecz ze wskazaniem na Heat, 4 - wyrównany ze wskazaniem na Mavs, 5 - wyrównany z dużo lepszą końcówką w wykonaniu Mavs, 6 - przewaga Mavs, którzy spokojnie kontrolowali wynik, z jednym wyjątkiem w połowie drugiej kwarty.

Mavs zapomnieli o swoich koszmarach z przeszłości, braku koncentracji. Kiedy to nie potrafili udźwignąć roli faworytów. W finałach sprzed pięciu lat, w meczu numer 3 (przy prowadzenieu 2-0) byli jedną nogą mistrzami, kiedy to na niewiele ponad 6 minut do końca prowadzili 13 punktami, ale wtedy D-Wade odwrócił losy rywalizacji. Także rok później, kiedy po wygraniu 67 meczów w sezonie, mieli zacząć marsz po mistrzostwo, a zatrzymali się już w pierwszej rundzie na Warriors.

Finały może nie zachwyciły wyjątkowo wysokim poziomem, ale niewątpliwie mogły się podobać, były szalone zrywy, zacięte mecze, znakomite akcje. No i był Dirk Nowitzki, prawdziwy lider, który nawet mimo słabszej gry przez większość meczu, potrafił w decydujących fragmentach brać ciężar gry na swoje barki i prowadzić Mavs do zwycięstw. Niewątpliwie zasłużył na nagrodę MVP, ponieważ w całych playoffach był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem.

niedziela, 12 czerwca 2011

Posted by Anonimowy On 22:46 0 komentarze

Nowe tekst y w przygotowaniu !

Witajcie charazay'owicze.

Życie w realu przygniata, ale ... chcę powiedzieć Wam, że PFC i charazay żyje i najpóźniej za tydzień - będą nowości na stronce.
Trzymajcie się.
Morfeusz33

piątek, 3 czerwca 2011

Posted by Manek On 18:37 1 komentarze

Dallas znowu to zrobili !!!

Dokładnie jak półtora tygodnia temu, w czwartym starciu finału konferencji z Thunder, Dallas Mavericks wczoraj w nocy wygrali drugi mecz serii finałowej (95–93), odrabiając w ciągu ostatnich kilku minut 15 punktową stratę.

Mecz od początku był bardzo wyrównany. Na 3 minuty przed końcem drugiej kwarty (21 minut gry) Mavs prowadzili 51-42. Jednak wtedy swoją świetną defensywę włączyli Heat, defensywę, którą w decydujących momentach meczów tłamsili Celtów i Byki w poprzednich seriach. Od tego momentu, do połowy decydującej kwarty (kolejne 21 minut gry) Heat wymusili na Mavericks aż 12 strat (to ledwie 1 starta mniej, niż ich średnia na mecz w tegorocznych playoffs), zdobyli 46 punktów tracąc ledwie 22 !! Nic nie wskazywało na to, by losy tego meczu mogły się odmienić. Jednak koszykarze z Dallas pokazują w tegorocznych playoffs niebywały charakter. W ciągu następnych 6 minut zanotowali niesamowitą serię 20-2, zakończoną trójką Nowitzkiego. Chwilę później po błędzie defensywy Mavs, wyrównał z narożnika boiska nieniepokojony przez obroną Chalmers. Ostatnia akcja. Piłkę dostaje nie kto inny jak Dirk Nowitzki, we wspaniałym stylu ogrywa Bosha (który pewnie długo tego nie zapomni) i z bliskiej odległości zdobywa zwycięskie punkty. Miami przegrywa pierwszy raz w tegorocznych playoffs na własnym parkiecie. Stan rywalizacji 1-1.

Przypomnę tutaj mecz nr 4 finału konferencji, w którym Mavs jako pierwszy zespół od 15 lat potrafił w meczu playoff odrobić 15 punktową stratę w ciągu ostatnich 5 minut gry, by doprowadzić do dogrywki i odnieść kluczowe zwycięstwo w serii, dające im prowadzenie 3-1 i perspektywę piątego meczu przed własną publicznością (Mavs wygrali rywalizację 4-1).

Dallas było do tej pory uważane za zespół mocny, ale miękki, przyzwyczaili nas, że to raczej oni przegrywają wygrane mecze, niż wygrywają przegrane. Teraz jest inaczej. Dlaczego? Może dzięki dwóm zwycięstwom w Los Angeles, uwierzyli, że są w stanie zdobyć mistrzostwo. Ale skąd w nich taka mobilizacja, czy dlatego, że czują, iż to prawdopodobnie ich ostatni sezon na tak wysokim poziomie? Metryki nie kłamią: Kidd ma 38 lat, Terry niedługo skończy 34 lata, Nowitzki za dwa tygodnie 33, Marion ma także 33 lata. Są znakomicie przygotowani zarówno fizycznie jak i mentalnie (świetna robota Ricka Carlisle’a). Nowitzki gra na galaktycznym, nieosiągalnym dla zwykłych śmiertelników poziomie, Kidd imponuje szybkością i świetną grą w obronie, Terry, w swoim stylu, do jakiego nas przyzwyczaił, po prostu szybko biega i celnie rzuca, a Marion już w finale konferencji był niezastąpiony. Świetnie grał w defensywie, uprzykrzając grę Durantowi, przy dobrej skuteczności w ofensywie, a w finałach, jak na razie, idzie mu jeszcze lepiej (36 punktów i 18 zbiórek w dwóch pierwszych meczach), mimo iż teraz gra przeciwko LeBronowi.

Teraz kolej na trzy kolejne starcia w Dallas, czy Mavs wyjdą z nich zwycięsko, mam nadzieję, że przynajmniej dwukrotnie. LeBron ma jeszcze sporo czasu na wywalczenie tytułu, Nowitzki, a szczególnie Kidd znacznie mniej, dlatego kibicuję w tej serii Mavsom. Wierzę, że będzie im dane wznieść puchar i odebrać mistrzowskie pierścienie.