poniedziałek, 28 lutego 2011

Posted by Pacio #VC15 On 19:00 5 komentarze

Prace na stronie

W związku z niedawno przeprowadzoną ankietą zdecydowałem się nieco ulepszyć stronkę.

Niestety nie rozumię jeszcze tak perfekcyjnie języka html, ale zauważyłem, że uczę się szybko i wydaje mi się skutecznie. Oceńcie sami.

Prace Trwają
Będę Was na bierząco informował o zmianach na stronce w Tym poście.
Na razie wykonano:
-Ogólny wygląd strony
-Lista linków
-Lista artykułów
-Lista wydarzeń z ostatniej edycji pucharów
-Muldimedialny "title" nad postami


Planuję/uczę się:

-zmiana/modyfikacja czcionki
-będę starał się o czas na sklejenie nowego "Promo Video"
-usunięcie Shoutbox'a (przynosi za sobą sporo reklam i nie zawsze jes aktywny), a założenie chatu PFC na polchat (znany obserwatorom naszej reprezentacji w charazay). Niesie to za sobą minus typu: Nie zapisywane są wiadomości. Jednak uważam, że wyjdzie to na plus. Artykuły itp będą częściej komentowane + może to w małym procencie jeszcze bardziej ożywić nasze forum. Chat przyda się np. podczas kolejek kolejnych pucharów w ramach PFC Cups (jeszcze się zastanawiam na tym)



Jeżeli są jacyś chętni do pomocy, którzy mają mniejsze lub większe doświadczenie z html, powitam takich z otwartymi rękoma!

Pozdrawiam
PacioVC15

środa, 23 lutego 2011

Posted by Anonimowy On 17:00 0 komentarze

LA Lakers Ery Magic'a- 1990/91-Playoff-G6-PORT- Magic Johnson ... nic dodać, nic ująć

autor: Morfeusz33

Czas akcji: Dzisiaj prezentuję sam koniec rywalizacji Konferencji Zachodniej w sezonie 1990/1991, kiedy Los Angeles Lakers (już bez Kareem'a Abdul-Jabbar'a ... czyli już nie "to Lakers" niestety, ale cóż ...) "wygrali zachód" i awansowali do finału NBA, w którym ulegli jednak Chicago Bulls 1-4. Zespół Chicago w tym sezonie był już zbyt mocny, żeby ktoś mógł ich zatrzymać - co nie odejmuje wielkości innym. No i właśnie ... Rywalizacja w tym sezonie na zachodzie była bardzo ciekawa, gdyż w poprzednim sezonie (1989/1990 - pierwszym sezonie LA Lakers bez Abdul-Jabbar'a) to nie Lakers "reprezentował zachód w finale NBA" (w sezonach 1986/87, 1987/88 i 1988/89 to Lakers "reprezentowali zachód w finale NBA"). Tym zespołem był Portland Trail Blazers - całkiem zresztą zasłużenie (grający w końcu w latach 1990-1992 dobrą koszykówkę ...). W lecie 1990 roku LA Lakers i Trail Blazers nie spotkali się w play-offach, więc ich pojedynek w lecie 1991 roku był takim "rewanżem" za odebranie po 3 latach królowania pod rząd - pierwszeństwa Lakers'om przez Trail Blazers (choć formalnie w 1990 to Phoenix Suns odebrał to pierwszeństwo Lakersom pokonując ich w 1/2 finału zachodu - Phoenix przegrał potem jednak właśnie z Portland w 1990 w finale zachodu). Powiem tylko, że rewanż był udany i Lakers wygrali serię 4-2 po takiej właśnie końcówce jak prezentowana.

Miejsce akcji: hala Los Angeles Lakers

Ważny aktor: Earvin "Magic" Johnson (nr 32)

Opis: Powiem szczerze, moi czytelnicy, że potraktowałem Was dziś nieco żartobliwie, bo ... komentuję fragment w którym nikt nie zdobył punktu ! Ale za to jaki fragment ! Zobaczcie ten fragment po raz pierwszy. Zadacie sobie pytanie prawdopodobnie o co chodzi ... no właśnie ... o co może chodzić ? Zobaczcie jeszcze raz ...(w tle po angielsku słychać komentarz w którym podziwiają wybitność Magic'a Johnson'a). Śpieszę wyjaśnić - Lakers prowadzą 3-2 w serii, a w tym meczu 91-90 czyli ... jak Portland, które będzie za chwilę miało swoją akcję ostatniej szansy nie zdobędzie punktu - koniec meczu i całej serii na korzyść Lakers. Portland decydują się na rzut z dystansu. Nie trafili - Magic Johnson zebrał piłkę na 3,5 sekundy do końca i ... ? Właśnie - powinien zebrać piłkę i czekać aż zostanie sfaulowany - czy tak ? Tak zrobiło by 99,9999999 % koszykarzy. Ale nie Magic Johnson ... on był za wybitny (no ... w 2 połowie kariery ...) żeby popełnić taki błąd ! Dalej nie wiecie o co chodzi ... zostałby szybko sfaulowany, a przeciwnik miałby i tak szansę po jego rzutach osobistych na próbę swojego rzutu, kolejną próbę. Zamiast tego Magic Johnson wyrzucił piłkę w kierunku przeciwnej, wolnej bez zawodników, części boiska i dzięki temu po prostu ... zawodnikom drużyny przeciwnej nie pozwolił nic zrobić bo jak teraz mieli łapać tą uciekającą w powietrzu piłkę ... która przekroczyła linię końcową, ale zostawiając tylko 0,1 sekundy do końca. Genialne prawda ! Genialne zagranie Magic'a Johnson'a. Cwaniactwo boiskowe fantastyczne. Zresztą, co może dam radę kiedyś udowodnić - Magic Johnson w pierwszej połowie kariery nie był aż tak sprytnym zawodnikiem i przytrafiały mu się rzadko, ale jednak, fatalnie niemądre zagrania (parę w jednym z finałów NBA !, ale o tym przy okazji). Pod koniec kariery był już po prostu geniuszem boiskowym. No bo ... po co zostawić przeciwnikowi 3,5 sekundy jak można 0,1 sekundy ... prawda ?

Filmik:

KLIKNIJ TUTAJ, ŻEBY ZOBACZYĆ FILMIK NA YOUTUBE W DOŚĆ DOBREJ JAKOŚCI

poniedziałek, 14 lutego 2011

Posted by Anonimowy On 17:55 2 komentarze

Utah Malone Era- 1987/88-Playoff-G6-LAL- Utah Jazz w 37 sekund


autor: Morfeusz33

Czas akcji: Zespół Utah Jazz nie zdobył w czasach Karl'a Malone’a i Mark’a Eaton'a mistrzostwa – co jednak nie przeszkadza mi bardzo ich lubić. Między innymi za mecz taki jak szósty mecz w rywalizacji z Los Angeles Lakers play-off 1988 roku. Stan rywalizacji przed tym meczem to było 3-2 dla LA Lakers i Utah Jazz, nadspodziewanie silni psychicznie w tej rywalizacji, rozegrali fantastyczne zawody w meczu nr 6 w swojej hali. Los Angeles Lakers wygrali te półfinały zachodu dopiero po siódmym meczu u siebie.

Miejsce akcji: hala Utah Jazz

Ważny aktor: Mark Eaton (nr53) i Karl Malone (nr32)

Opis:

Dzisiaj krótki tekst i filmik, ale … moim zdaniem fantastyczny – wart zobaczenia wiele razy.

Bardzo lubię ten filmik z paru powodów – przede wszystkim jest to jakby „Utah Jazz” w pigułce, które w dużym uproszczeniu, ale pokazuje co to był za zespół. Przede wszystkim zaczyna się od zbiórki i rozpoczęcia ataku przez LA Lakers. Piłkę dostaje Byron Scott, który rzuca, jednak Mark Eaton (nr 53 na koszulce) świetnie skoczył do próby bloku i to głównie dzięki jego obronie Scott nie trafia. Zbiórka Jazzmanów, a dokładnie Bailey’a (nr 41 – świetnego szóstego zawodnika na pozycje SF i PF). Kontratak – trochę szczęśliwy, ale świetny drybling jednego z ich zawodników, podanie na prawo, gdzie biegnie już … rozpędzony Karl Malone (nr 32) (według Wikipedii – 204cm, 116 kg – choć podaje się też 206cm). Opisać Karl’a Malone’a w paru zdaniach nie sposób – niech więc to zakończenie akcji mówi samo za siebie. Fantastyczny dunk na pełnej szybkości zawodnika tak silnego, umięśnionego i twardego wojownika jak on … Brak słów. Ale najlepsze wrażenie robi szaleństwo kibiców jakie słyszymy z trybun po dunk’u Malone’a. Piękne. Koszykówka jest piękna.

Filmik:

KLIKNIJ PO TEN FILMIK W DOBREJ JAKOŚCI NA YOUTUBE


wtorek, 8 lutego 2011

Posted by Anonimowy On 18:57 0 komentarze

Celtics Ery Bird’a – 1987/88-Playoff-G7-ATL- spryciarstwo boiskowe


autor: Morfeusz33

Czas akcji: Jest to bardzo długo fragment z samego końca rywalizacji w półfinale wschodu play-off’y sezonu 1987/1988. Włączamy się do meczu na 5 sekund do końca całej serii, kiedy Celtics prowadzą 3 punktami i point guard Celtics przystępuje do rzutu osobistego. Jest to drugi rzut osobisty – po którym nastąpi akcja Atlanty Hawks. Nawiasem mówiąc – jest to Atlanta Hawks z czasów Dominique'a Wilkins’a (może to nazwisko niektórym z Was jednak coś powie …). Stan rywalizacji 3-3 – czyli sprawa prosta, ten kto wygra ten mecz awansuje do finału wschodu tego sezonu, w którym spotka się z Detroit Pistons, którzy to już podpowiem wygrają ten finał wschodu i zagrają w finale NBA, ale … jeszcze nie wiemy z kim wygrali i w jakich okolicznościach ten zespół wygrał …

Miejsce akcji: Boston Garden

Ważny aktor: Danny Ainge (nr44)

Opis:

Zdecydowałem się za zamieszczenie długiego fragmentu, w którym są 3 rzuty osobiste i mnóstwo czasu, gdzie zespoły się naradzają, żeby można było chociażby uchwycić klimat meczu – bardzo emocjonującego dla zawodników i kibiców, wręcz męczącego.

Przede wszystkim Boston Celtics nie trafili rzutu osobistego i zamiast odskoczyć na bezpieczną przewagę 4 punktów – zostawili jeszcze szansę Atlancie. Jastrzębie zebrali i przystąpili do szybkiej akcji. Zawodnik drużyny przeciwnej został jednak sfaulowany. Można by zapytać dlaczego ?

A … i tu mam okazję powiedzieć pewną ciekawostkę. Otóż dawnymi czasy w NBA było jeszcze tak, że (co skrzętnie w tym meczu Celtics wykorzystali), że zawsze były 2 rzuty osobisty przy faulu, a nie jak teraz, że przy faulu przy próbie 3 punktowej są 3 rzuty. Stąd też Celtics faulując byli pewni, że niezależnie od wszystkiego i tak będą tylko 2 rzuty osobiste, na pewno nie 3. Male cwaniactwo boiskowe … Wbrew pozorom nie wszystkie drużyny na ten prosty manewr wpadły w czasach obowiązywania zasady, że nie było możliwości "wyrównania sobie straty po faulu przy próbie 3 punktowej" – znam co najmniej jeden mecz z czasów obowiązywania tej zasady, gdzie zespół prowadzący 3 punktami pozwolił na rzut i … stracił wygraną, doprowadzając do dogrywki, w której przegrał mecz.

Danny Ainge, w czasie kiedy piszę ten tekst Główny Manager Celtics, wtedy ich startujący rzucający obrońca, grywający też jako point guard, sfaulował przeciwnika wiedząc, że ten może zdobyć tylko 2 punkty z rzutów osobistych …

Ale przeciwnicy nie byli gorsi … Owszem Jastrząb trafił pierwszy rzut, ale drugi celowo pudłował, mając nadzieje, na zbiórkę kogoś z kolegów i doprowadzenie do remisu. Nie udało się. Dzięki tej końcówce, pięknej tak przy okazji powiem serii, mamy okazję zobaczyć, jak bardzo koszykówka to gra na myślenie.

Filmik:

FILMIK W DOBREJ JAKOŚCI NA YOUTUBE - KLIKNIJ TUTAJ


Posted by Pacio #VC15 On 15:00 3 komentarze

Świetny Gortat! Czy na pewno?

Kibice NBA nie tylko w Polsce zachwycają się (nie wiem czy to odpowiednie słowo) postawą Marcina Gortata w ostatnich meczach. 19 punktów, 17 zbiórek z Celtics, 25 punktów z NOH (+11 zbiórek)!

Ohy i Ahy kierowane pod adresem naszego rodzynka w NBA szybko umilkły kiedy Gortat musiał się zderzyć z rzeczywistością.
Nie czarujmy się. To były jednorazowe występy i Marcinowi trudno utrzymywać taką formę strzelecką , jak i walkę pod tablicami do końca sezonu. Rywale nauczyli się jak go kryć co nie jest do końca trudne, nawet przy jego waryunkach fizycznych. Ma on bowiem w ofensywie tylko 3 argumenty. Pick'n'roll, pick'n'roll i pick'n'roll. Teraz pojawią się głosy na temat jego wejść pod kosz, lay-up'ów czy rzutów z półdystansu. Ja jednak poza highlight'ami postanowiłem obejrzeć całe mecze. To były jednorazowe akcje, w których Gortat był trzymany jak najdalej od kosza. Poza tym facet ze wzrostem ponad 210 cm powinien kończyć każdą akcję pewnym wsadem, a nie bawić się w lay-up'y.
Jeszcze w meczu z Bucks (pod nieobecność Boguta) Gortat był na fali zdobywając 19 punktów i 11 zbiórek.

W tym momencie inne drużyny NBA zaczęły dostrzegać zagrożenie jakie niesie za sobą Gortat i jaką rolę zaczyna odgrywać z rotacji "trenera" (nie zawacham się użyć tego słowa w cudzysłowie, bo "taktyka" to było by już całkowite przegięcie). W meczu z Thunder zdobył 10 punktów i 7 zbiórek przy skuteczności 3/10 z gry. Kolejny mecz, z Warriors, to już 8 punktów Gortata (50% z gry) i 9 zbiórek.

Paradoks jest taki, żę Gortat prezentuje się lepiej od Robina Lopeza, a jednak pan Gentry (zdecydowałem się nawet nie używać słowa trener) postanawia wpuszczać amerykanina w S5 na 15 minut, a później korzystać z usług Gortata.

Na pocieszenie puszczę Wam taki fragment:



Zapraszam do dyskusji w komentarzach

czwartek, 3 lutego 2011

Posted by Anonimowy On 20:22 0 komentarze

PFC Platinum.. i wszystko jasne!

autor: kozak12


Druga runda przyniosła troszkę więcej emocji związanych z lokatą końcową, bo pierwszym składem zaczęła grac ekipa Piastów Kedzierzyn-Kozle. Jednak dwójka prowadzących się nie zmieniła a tabela prezentuje się tak:

#

Drużyna

M

Z

P

+

-

+/-

PKT

X Pkt

X +/-

1

BIMs + RADOM

14

12

2

1267

999

268

24

2

Ąwil

14

10

4

975

829

146

20

3

Piasty Kedzierzyn-Kozle

14

9

5

1213

889

324

18

4

Chojnik Sobieszów

14

7

7

1211

1227

-16

14

7

30

5

Miszcze

14

7

7

1067

1068

-1

14

6

-34

6

Bucking Bulls

14

7

7

1048

947

101

14

5

4

7

MKS Przasnysz

14

2

12

905

1328

-423

4

4

34

8

Bratrstwo Wlkodlaka

14

2

12

865

1264

-399

4

2

-34

Drużyna BIMs + RADOM zgarnęła dublet zwycięstw w pucharach PFC, bo zarówno Platinum, jak i Golden to dominacja tej drużyny.

MVP: Trudno było mi wskazać zawodnika najbardziej wartościowego bez pomocy od innych managerów z turnieju, także moja decyzja jest w pełni autonomiczna.

Zwycięzcą wyścigu po MVP zostaje: Konrad Madej z zespołu zwycięskiego BIMs + RADOM

Podsumowanie w przypadku tego turnieju nie jest łatwe. Muszę przyznać się, że dobranie zespołów nie wyszło najlepiej, o czym świadczy przepaść między pierwszym a ostatnim.

Na pewno przed kolejny edycjami nastąpią roszady także już teraz zapraszam do wzięcia udziału.