wtorek, 29 marca 2011

Bulls Ery Jordan'a- 1990/91-Playoff-G1-LAL- pozory bywają bardzo mylące plus trochę o życiu

Posted by Anonimowy On 23:34 0 komentarze


autor: Morfeusz33

Czas akcji: Fragment pochodzi z samego końca meczu nr 1 konfrontacji finałowej w NBA sezonu 1990/1991.

Nikt nie spodziewa się, że jest to ostatni sezon Magic'a Johnson'a (pomijając powrót na krótko wiele lat później na kawałek sezonu). W finale spotykają się Chicago Bulls, dla których jest to wtedy dopiero pierwsza gra w finale NBA z wybitnie utytułowaną drużyną Los Angeles Lakers, prowadzoną przez trójkę Pat Riley (wieloletni coach) - Kareem Abdul-Jabbar (czy trzeba komentarza ? - jeśli nie drugi najlepszy w ogóle po Jordan'ie to na pewno jeden z paru najlepszych koszykarzy w historii, a środkowych-centrów tym bardziej) - Magic Johnson (tu też chyba nie trzeba komentarza ? - point guard i to najlepszy w historii), z której po sezonie 1988/1989 odpadł Abdul-Jabbar, a po sezonie 1989/1990 odpadł Riley. W sezonie 1990/1991 z trójki wielkich tej drużyny został w tym sezonie tylko Magic Johnson.

Chicago Bulls dotarli do finału NBA pokonując Detroit Pistons, po wielu sezonach klęsk które zaliczali grając przeciwko nim (Pistons wyeliminowali Bulls z play-offach sezonów 1987/88, 1988/89 i 1989/90 ...). Z tamtejszej perspektywy awans do finału Bulls był już ich wielkim sukcesem. Chicago Bulls mieli przewagę własnego boiska co oznaczało, że jeśli każdy zespół wygrałby na swoim boisku to finały zakończyły by się wynikiem 4-3 dla Bulls. Włączamy się do meczu w momencie, kiedy akcja Bulls zadecyduje czy Bulls wygrają mecz nr 1 u siebie czy też Lakers uda się wygrać na wyjeździe i teoretycznie ... przejąć tym samym inicjatywę w konfrontacji.

Miejsce akcji: hala Chicago Bulls

Ważny aktor: Michael Jordan (nr 23)

Opis: Jak niektórzy z Was wiedzą, lub zdążyli sprawdzić w internecie po przeczytaniu wstępnego fragmentu tekstu, że mecz ten wygrali Lakers'i ulegając w 4 następnych i całej konfrontacji 1-4. Pokazuję fragment w meczu nr 1, który to jako jedyny nie wygrało Bulls w tej konfrontacji, żeby ... dodać wszystkim czytelnikom otuchy, że czasem sukces na prawdę ... wymaga minimalnie więcej wysiłku, bo jest już bardzo bardzo blisko ...

Jordan uwolnił się od kryjącego go zawodnika bez większego trudu, choć przyznać muszę, że ... trochę jednak za łatwo jak na klasę rywala to mogli postarać się lepiej jednak w obronie ... Mniejsza o to ... Jordan był na fantastycznej pozycji rzutowej, de facto kompletnie nie pilnowany, nie przeszkadzano mu w tym rzucie w ogóle. Jednak nie trafił ... Nie trafiony rzut przyniósł wielki sukces Magic'owi Johnson'owi i Lakers'om, którzy po dwóch meczach w Chicago i przed trzema w swojej hali, w wynikiem 1-1 w konfrontacji byli ... na dobrej pozycji. Drużynie tej jednak brakowało (przy całym szacunku dla ich coach'a z sezonu 1990/91), ale brakowało tego "czegoś" co wnosili w drużynę Abdul-Jabbar i coach Riley, a i Magic Johnson był już minimalnie, ale dla uważnego obserwatora i dobrego znawcy, już zauważalnie, mniej impulsywny - zaczynał trochę gasnąć ... tak jak równie doświadczeni już wtedy jego koledzy z zespołu. LA Lakers z sezonu 1990/91 to już drużyna bardzo powoli ... gasnąca, gdzie wiek i wiele sezonów zaczynało robić swoje. Owszem byli dalej wielcy - awansowali do finału NBA i wygrali z Bulls w Chicago, ale ... to już nie była ta "iskra", którą mieli w poprzednich sezonach, zwłaszcza do sezonu 1988/89, gdzie po prostu ... aż bił z nich "ogień".

Wracając jednak do Michael'a Jordan'a ... ten rzut dowodzi, że w życiu trzeba być twardym ... jak wielu widziało już pewno wtedy LA Lakers wygrywających serię finałową 4-1, albo ewentualnie 4-2 ... gdzie Magic Johnson po raz kolejny udowodni, że nie ma na niego mocnych ... akurat w tej konfrontacji to jednak wygrał kto inny ... ale jak łatwo stawiać sądy - również na swój własny temat. Dlatego też Michael Jordan jest dla mnie niekwestionowanym numerem 1 w koszykówce - bo on nigdy w siebie nie zwątpił, ani po 3 sezonach odpadania z rozgrywek przez Detroit Pistons, ani po przegraniu swojego pierwszego meczu w finale NBA z wielkimi Lakers ... nigdy ...

Tej konsekwencji życzę wszystkim Wam czytelnicy ... i sobie oczywiście też.

Filmik:


KLIKNIJ TUTAJ, ŻEBY ZOBACZYĆ FILMIK NA YOUTUBE

0 komentarze:

Prześlij komentarz