wtorek, 8 lutego 2011

Świetny Gortat! Czy na pewno?

Posted by Pacio #VC15 On 15:00 3 komentarze

Kibice NBA nie tylko w Polsce zachwycają się (nie wiem czy to odpowiednie słowo) postawą Marcina Gortata w ostatnich meczach. 19 punktów, 17 zbiórek z Celtics, 25 punktów z NOH (+11 zbiórek)!

Ohy i Ahy kierowane pod adresem naszego rodzynka w NBA szybko umilkły kiedy Gortat musiał się zderzyć z rzeczywistością.
Nie czarujmy się. To były jednorazowe występy i Marcinowi trudno utrzymywać taką formę strzelecką , jak i walkę pod tablicami do końca sezonu. Rywale nauczyli się jak go kryć co nie jest do końca trudne, nawet przy jego waryunkach fizycznych. Ma on bowiem w ofensywie tylko 3 argumenty. Pick'n'roll, pick'n'roll i pick'n'roll. Teraz pojawią się głosy na temat jego wejść pod kosz, lay-up'ów czy rzutów z półdystansu. Ja jednak poza highlight'ami postanowiłem obejrzeć całe mecze. To były jednorazowe akcje, w których Gortat był trzymany jak najdalej od kosza. Poza tym facet ze wzrostem ponad 210 cm powinien kończyć każdą akcję pewnym wsadem, a nie bawić się w lay-up'y.
Jeszcze w meczu z Bucks (pod nieobecność Boguta) Gortat był na fali zdobywając 19 punktów i 11 zbiórek.

W tym momencie inne drużyny NBA zaczęły dostrzegać zagrożenie jakie niesie za sobą Gortat i jaką rolę zaczyna odgrywać z rotacji "trenera" (nie zawacham się użyć tego słowa w cudzysłowie, bo "taktyka" to było by już całkowite przegięcie). W meczu z Thunder zdobył 10 punktów i 7 zbiórek przy skuteczności 3/10 z gry. Kolejny mecz, z Warriors, to już 8 punktów Gortata (50% z gry) i 9 zbiórek.

Paradoks jest taki, żę Gortat prezentuje się lepiej od Robina Lopeza, a jednak pan Gentry (zdecydowałem się nawet nie używać słowa trener) postanawia wpuszczać amerykanina w S5 na 15 minut, a później korzystać z usług Gortata.

Na pocieszenie puszczę Wam taki fragment:



Zapraszam do dyskusji w komentarzach

3 komentarze:

Do ambitniejszego skomentowania tematu musiałbym trochę zgłębić temat ... nie jestem absolutnie ze wszystkim na bieżąco, jednak trochę widzę u Marcina Gortata "chorobę białego człowieka".
To znaczy ... nie jest aż tak wysoki i silny czy inaczej ... nie jest aż tak dominujący pod koszem, jak niektórzy środkowy i silni skrzydłowi z dawnych lat i obecnych, a nie ma ani aż takiej szybkości czy innych atrybutów, żeby być na prawd wielki.
Myślę, że jest bardzo solidnym zawodnikiem, na dobrym poziomie, ale jak wypunktował paciovc15 autor tekstu, jest jeszcze przynajmniej jeden poziom wyżej od niego, gdzie są zawodnicy o większym repertuarze zagrań, manewrów podkoszowych i innych umiejętności czy też silniejszy i bardziej dominujący od niego.
Ale to zdanie, zaznaczam kogoś, kto jest "bardziej na bieżąco z wydarzeniami z historii NBA", niż współczesnymi - a przynajmniej nie na tyle, żeby stawiać tezy jednoznacznie - bez zastrzegania się.
Pozdrowienia ogólne.

Zauważ tylko, że Marcin był typowo defensywnym graczem, który zastępował na 5-10 minut Dwighta, który - musiał po prostu odpocząć. Teraz w Suns Marcin ma więcej możliwości, nie tylko w obronie, ale i w ataku. Gra ze Steve'm pozwala naszemu środkowemu na granie akcji pick-and-roll zakończonymi nie tylko rzutem outside, ale również i dunkiem. Teraz wychodzi z cienia Dwighta i doceniają go co raz częściej. Powodzenia by Wojno6 :)

OK, doceniają. Przez to zaczynają go bronić w pick'n'roll'ach i Gortat w ataku nie istnieje. Chodzi mi o to, że w ofensywie nie ma innych argumentów. Jeżeli trafia na drużynę dobrze broniącą picki to marnie widzę jego dorobek punktowy, za co większość (choć nie zawsze słusznie) ocenia pracę zawodnika na parkiecie.

W obronie nie jest źle, jednak wg mnie brakuje mu tej agresywności.

Prześlij komentarz