New York Knicks dwa lata temu, poprzez sprowadzenie Amar'e Stoudamire'a zapoczątkował falę zmian, które miały sprawić, że drużyna z Big Apple znowu będzie się liczyć w lidze. Jeszcze w trakcie sezonu 2010/11 w ramach wymiany z Nuggets do Stoudamire'a dołączył Carmelo Anthony, a latem 2011 także Tyson Chandler. Niestety jak na razie zmiany te nie dały oczekiwanego rezultatu. W tej przerwie w Nowym Jorku postawiono na wzbogacenie składu niezbędnym doświadczeniem, poprzez sprowadzenie kilku weteranów.
Backcourt - spore przetasowania, z ubiegłego rosteru pozostali tylko: przebojowy i znakomicie rzucający combo guard - J. R Smith, oraz Iman Shumpert - 17 numer ubiegłorocznego draftu, mający za sobą świetny debiutancki sezon (wybrany do All-Rookie 1st Team). Po stronie ubytków: starta rewelacji poprzednich rozgrywek Jeremy'ego Lina, który przebojem wdarł się do ligi i uratował sezon dla Knicks - nie zdecydowano się na wyrównanie oferty Rockets, a także Landry'ego Fieldsa - nie zdecydowano się na wyrównanie oferty Raptors, Toney Douglas oddany do Rockets (w ramach wymiany za Camby'ego), a także zrezygnowanie z usług Barona Davisa i Mike'a Bibby'ego. W Nowym Jorku pojawili się za to weteran, mistrz NBA z Dallas Mavericks, prawdopodobnie najlepszy rozgrywających ostatnich 2 dekad, drugi w historii NBA pod względem łącznej ilości asyst, jak i przechwytów w przeciągu całej kariery (w obu przypadkach tylko za Johnem Stocktonem) - Jason Kidd. Do Big Apple wraca też Raymond Felton (once a Knick, always a Knick), który po bardzo udanym epizodzie w Knicks w sezonie 2010/11 (średnio 17,1 punktu, 9,0 asysty i 1,8 przechwytu w każdym meczu - jego nazwisko było nawet wymieniane w gronie kandydatów do występu w all-star game) został oddany do Nuggets (w ramach wymiany za Melo), a później do Blazers (w zamian za Andre Millera), gdzie rozczarował w ubiegłym sezonie, przez co nie zdecydowano się na przedłużenie z nim umowy. Teraz będzie próbował odbudować formę w Nowym Jorku. Kolejnym nabytkiem Knicks jest Ronnie Brewer, znany ze swojej świetnej defensywy i widowiskowej gry shooting guard, który niewątpliwie bardzo przyda się w rotacji defensywnej, szczególnie podczas absencji borykającego się z kontuzjami Imana Shumperta. Backcourt Knicks uzupełnią: legenda europejskiej koszykówki, argentyński rozgrywający Pablo Prigioni, który w wieku 35 lat zdecydował się spróbować swoich sił w NBA, młodszy brat J.R Smitha - Chris i mający za sobą znakomity sezon w Serie A James White.
Frontcourt - tutaj tkwi siła Knicks, trójka Carmelo Anthony, Amar'e Stoudamire i Tyson Chandler to na papierze jeden z najmocniejszych (o ile nie najmocniejszy) frontcourtów w lidze, problemem jest tylko brak "chemii" między gwiazdami - statystyki Amar'ego znacznie spadły, od kiedy dominującą pozycję pod koszem zajmuje Ty i nie ma dla niego tyle miejsca w pomalowanym, a przez obecność Melo nie dostaje już także tylu piłek co w swoim pierwszym sezonie w Knicks. W tym kontekscie bardzo pomocny może się okazać powrót Raymonda Feltona, który świetnie współpracował na parkiecie z Amar'e podczas swojego poprzedniego pobytu w Nowym Jorku. Jeśli Stoudamire w dalszym ciągu nie będzie potrafił się odnaleźć, bardzo możliwe, że zarząd Knicks zdecyduje się na oddanie go do innego zespołu. Najpoważniejszym wzmocnieniem pod koszem jest pozyskanie Marcusa Camby'ego (once a Knick, always a Knick) z Rockets, który mimo 38 lat wciąż jest jednym z lepszych defensorów w lidze, a zaangażowania i serca do gry w obronie mogłoby mu pozazdrościć wielu młodszych graczy (choćby. wspomniany przed chwilą Amar'e). W składzie Knicks mamy zatem dwóch zdobywców nagrody Defensive Player of the Year (Camby 2006/07 i Chandler 2011/12). Frontcourt uzupełnią weterani Rasheed Wallace i Kurt Thomas(once a Knick, always a Knick), oraz Steve Novak - jednowymiarowy zawodnik, które ze względu na świetny rzut zza łuku (lider NBA w odsetku trafień za trzy punkty w poprzednim sezonie) jest niezwykle przydatny przeciwko obronie strefowej, czy przy rozciąganiu defensywy rywali, dzięki czemu Melo i Amar'e mają więcej miejsca do gry 1 na 1.
Bez wątpienia w tym sezonie wszyscy w Nowym Jorku liczą na coś więcej niż pierwsza runda play-off, jednak czy stać Knicks na wyrównaną walkę z Heat bądź Celtics? Czas pokaże. Na tą chwilę wydają się być pewniakiem do play-off. Sygnał władz jest dość jasny - pozyskanie kilku graczy, którzy mają za sobą występy w finałach NBA (Kidd, Wallace, Camby, Thomas) ma dać zespołowi niezbędne doświadczenie w walce o najwyższe cele, ale z drugiej strony, każdy z tej czwórki swój prime ma już dawno za sobą i wszyscy należy do ścisłej czołówki najstarszych graczy NBA: Thomas jest najstarszy (40 lat), Kidd trzeci (39 lat), Camby piąty, a Wallace szósty (obaj po 38 lat). Skład Knicks prezentuje się imponująco, jednak nazwiska nie grają, a trenera Woodsona czeka dużo pracy, by stworzyć z tej drużyny zespół mogący powalczyć o finał konferencji w nadchodzącym sezonie.
2 komentarze:
No cóż...
Tutaj moje odczucia są podpbne jak w przypadku Nets - pierwsza. max/ druga runda PO.
Brak chemii między Melo i Amare to główny problem, nagromadzenie dziadków da doświadczenie, ale chyba nie jakość.
Nawet Kidd tu nie pomoże...
No chyba, że zrobią transfer Amare w trakcie sezonu
Wydaje mi się, że jeśli Amare nie odpali od początku sezonu, to spróbują go oddać, ale to może jeszcze bardziej popsuć atmosferę w NYK, bo ciężko będzie znaleźć chętnych na jego kontrakt
Prześlij komentarz